kraków
02 listopada 2005
  Zmiana czasu
Czas zimowy nie ma nic wspólnego z zimą. Czas zimowy kiedyś był normalnym czasem, czyli czasem obowiązującym w Europie Środkowej. Łatwo teraz o tym zapominamy.
Wobec tego czas letni również nie ma nic wspólnego z latem. Słońcem. Upałem. Plażą i Bałtykiem. Wręcz przeciwnie. Czas letni uważać powinniśmy za czas nienormalny. Za czas niezgody. Za czas nie na czasie.

W tym roku Wszystkich Świętych wypadło we wtorek po zmianie czasu. A Zaduszki we środę po zmianie czasu. Nigdy nie rozumiałam różnicy pomiędzy Dniem Wszystkich Świętych a Dniem Zadusznym. Ani po polsku, ani po niemiecku. Pierwszy raz na cmentarzu w Polsce znalazłam się pierwszego listopada 1983 roku. Nie pamiętam, jaki to był dzień tygodnia. Ale najprawdopodobniej taki sam jak w tym roku. Czyli wtorek. Tak – już wiem. Przyjechałam przecież wtedy w piątek do Polski na stypendium. W imieniny Tadeusza. W piątek przed Wszystkimi Świętymi. Przyjechałam, nic nie wiedząc, nic nie myśląc. Pociąg był spóźniony – i nikt oczywiście już nie pracował. I nikt nie pracował przez następne pięć dni. Nie pamiętam, czy wtedy już istniało coś takiego jak zmiana czasu. A jeśli tak – czy przyjechałam przed nią, czy po niej. Znalazłam się na cmentarzu. Jakby naturalnym trybem tutejszego życia. Ze wszystkimi. Nie miałam co robić. Pierwsze noce spędziłam na Ursynowie. W pustym mieszkaniu pani sekretarki, która jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności w piątek przed Zaduszkami, po czwartej jeszcze siedziała w sekretariacie. Kropka. Bałam się oczywiście wyjść z tego bloku na Ursynowie. Ale jakoś tłum ludzi zabrał mnie troskliwie ze sobą. Jechałam autobusem. W tym kierunku co wszyscy. Zrobiło się ciemno. Bałam się, że nigdy już nie trafię z powrotem do moich tymczasowych drzwi.

Między tym a tamtym zawsze coś istnieje. Między czasem letnim a czasem zimowym. Między Wszystkimi Świętymi a Zaduszkami. Może jest to tylko noc. Parę godzin. Lub szpara. Przejście. Zmiana. Każda zmiana ma prawo pęcznieć. Nabiera tchu i rozrasta się. Aż pęknie i przez to przez moment jest najważniejszą rzeczą na świece. Zmiana czasu. Zmiana pogody. Zmiana poglądów. Zmiana warty. Zmiana dekoracji. Zmiana stanu cywilnego. Przemiana. Materii. Zamiana życia w śmierć.

Skąd ja mogę wiedzieć, jaka jest różnica między świętymi w niebie a pokutującymi w czyśćcu?

Czas wisi w kuchni i ma okrągłą twarz. Nad wyglądem i właściwym miejscem czasu zastanawiali się prawie wszyscy. Mędrcy. Sofiści. Euhemeryści. Katastrofiści. Bioenergetyści. I wszyscy oni rozmyślają nad grzechem pierworodnym. Czas po zmianie jednak jest własnością księży. W zeszłą niedzielę czas powrócił do stanu normalnego. Wobec tego wszyscy w tym kraju zaczęli się modlić. A mnie około godziny dziewiętnastej ogarnia zmęczenie nie do opanowania. Muszę się położyć na godzinkę, podczas której czas jest wyłączną własnością mojego snu.
- Tak bywa w Krakowie – oznajmił mi przed chwilą, dopiero się rozbudziłam, pan Krakowski. – Bo w Krakowie zdarzają się przedziwne rzeczy.
Statystyki natomiast wykazują niebywały wzrost wypadków drogowych w poniedziałki po zmianie czasu. Jak w żaden inny poniedziałek roku. Dlatego w Brandenburgii zarządzili, że poniedziałek po zmianie czasu będzie dniem wolnym od pracy. Świętem. A w Polsce, że wtorek. W tym roku, tak samo jak w 1983. Dzięki temu ani w niedzielę, ani w poniedziałek, ani we wtorek, ani w środę nikt nie musi być gdzieś na czas. I nikomu nie zagraża śmierć pod planowo przepełnionym tramwajem. Tylko mnie wtedy nie wiadomo było jak ratować. Na Ursynowie.

Zima bywa gruba i senna. Czas nie ma żadnego związku z pogodą. Czas jest niepodległy i niezależny od temperatury ciała.

W niektóre teksty wkradają się niespodziewane wyrazy i kontury. Jak w suche liście w parku. Które sięgają już do kostek. Podczas prawdziwej zimy, pod grubą warstwą śniegu, czas nie będzie miał już nic więcej do stracenia. Szron na szybach nie ma głosu. A nagie konary nie są sekundnikami. Wczoraj spędziłam cały dzień na cmentarzu i nie napisałam ani słowa.

Ku pamięci Beat Mohler
 
Comments: Prześlij komentarz

<< Home

ARCHIVES
października 2005 / listopada 2005 / grudnia 2005 / stycznia 2006 / lutego 2006 / marca 2006 / maja 2006 /


Powered by Blogger