Święta w Krakowie
Business as usual: Wolfgang gotuje (ostre hinduskie potrawy), ja sprzątam (typowo po helwecku).
Mżawka. Wiatr za ciepły. Miasto za puste. Mimo to Wolfgang kupił mi wełnianą czapkę. I spotkaliśmy się z Magdą M. z Berlina w Prowincji. Kawa, szarlotka, koniak.
Pogodnych, radosnych Świąt Wam Wszystkim!