kraków
19 grudnia 2005
  Życie na biało
Nasze życie pingwińskie: spotkamy się w Berlinie. Wolfgang leci pod wiatr. Zajmuje mu to czternaście godzin zamiast trzynastu. Spóźnił się na połączenie we Frankfurcie. Wylądował późniejszym samolotem w Tegel. Walizka jego nie nadążyła. Ja ląduję punktualnie na lotnisku Schönefeld. Mam tylko bagaż ręczny i udaję się w kierunku dworca kolejki miejskiej.

Nasze życie pingwińskie: jemy u Toni. Wolfgang jest zmęczony. Ja czekam w nocy na walizkę. Czuję się gościem we własnym mieszkaniu. Szukam śladów (czegokolwiek) na pustym biurku. Walizka puka do drzwi po północy. Tragarz pyta, czy zbieram kamienie. Owszem, przytakuję. Ale to jest walizka męża. Który już spokojnie śpi. I zbiera sny. Pomiędzy Guangzhou a Berlinem. Ja przybyłam tylko z Krakowa. I mimo to nie wiem, gdzie jest moje miejsce.
 
Comments: Prześlij komentarz

<< Home

ARCHIVES
października 2005 / listopada 2005 / grudnia 2005 / stycznia 2006 / lutego 2006 / marca 2006 / maja 2006 /


Powered by Blogger